Dobry wieczór,
Dzisiejszy dzień pokazał mi, że moje planowanie zawsze może C*** strzelić. Co prawda wstałam sobie o godzinie 9:30 - ale nie byłam głodna, co wydało mi się dziwne. Przez około 2h zajmowałam się doprowadzeniem telefonu którego używałam 2 1,5 roku temu (dobry zapłon, ej) do stanu używalności. Czyt. wyczyszczenie wszystkich plików i przywrócenie ustawień fabrycznych.
Jakoś tak mnie zmuliło, ze nie wiedziałam o co chodzi. Głowa mi prawie pękła, wzięłam tabletkę i poszłam spać. Planowo na godzinę, ale obudziłam się po 2,5. Ale przy samym wstawaniu z łóżka ból powrócił. In that case zrobiłam sobie kawę i UBRAŁAM OKULARY. I to pomogło.
Około godziny 15 zjadłam obiad, ubrałam się i pojechałam na zakupy do Rossmanna i Tesco. Ale zahaczyłam też o H&M i kupiłam 2 pary letnich spodni (nie spodenek!). Co kupiłam, a czego się pozbyłam pokażę w bilansie tygodnia!
Jak tylko wróciłam - wbiłam się w legginsy i poszłam pobiegać. Wczorajsze zakwasy dały się we znaki, ale nie było najgorzej. Przynajmniej się ruszyłam :D
Od paru dni chodzą za mną śledzie w śmietanie. Ale, że nie powinnam (nie mam zrobionych badań więc pewności nie mam) jeść produktów z laktozą, to chcę je zrobić z jogurtem naturalnym, z przepisu mojej siostry. Część składników już mam i tylko czekam, aż dostanę przepis i zrobię mój przysmak :D
Po bieganiu wzięłam szybki prysznic i umiliłam sobie wieczór maseczką! Przed chwilą skończyłam jeść kolację, obejrzę do końca Vloga którego sobie włączyłam, pójdę coś poczytać i lecę spać!
See yea!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz