wtorek, 2 stycznia 2018

01/02/2018 #SICKNESS #WORK #WORKOUT #NODIET

Dobry wieczór. 
Mimo tego, że nie umiałam wstać, to od początku wiedziałam, że ten dzień będzie lepszy niż poprzedni. Wczorajsze wyciśnięcie sobie (i Tacie!) soku z pomarańczy, mandarynek i limonek było najlepszym pomysłem na świecie. Nie ma nic lepszego niż wstać rano i napić się świeżego, schłodzonego soku. No, może kawa jest lepsza, ale ją też wypiłam (i dzisiaj nie rozlałam). Wstałam na tyle wcześnie, że nawet zdążyłam się ŁADNIE pomalować, nie na odpierdziel. Wybrałam się specjalnie na późniejszy autobus, bo lektor od szkoleń w pracy zawsze przychodzi na 9:20. Dzisiaj jednak mnie zaskoczył, weszłam sobie na luzie o 8:55 a on siedzi! Patrzcie państwo, gotowy do pracy, niemożliwe. Może to swego rodzaju postanowienie noworoczne. 
Ja swoich nadal nie napisałam, ale wczoraj przejrzałam te z 2017 i chyba udało mi się wykonać połowę. To i tak sporo, bo miałam ich aż 50! Zobaczymy ile jutro wyskrobię. Anyway, rano czułam się okropnie. Myślałam, że zemdleję... Ale dostałam dzisiaj informację, że może ubezpieczenie zdrowotne już działa, więc jutro umówię się na wizytę i zrobię jakieś podstawowe badania. Bo uczucie jakby się było za jakąś mgłą jest bardzo niefajne. Poza tym mam zdrętwiały lewy kciuk. Masakra, uczucie jakbym spała na tym palcu, ale przez cały dzień. 
Po kursie wbiłam jeszcze na 4h do pracy jako normalny pracownik. Co miłe, niektórzy zastanawiali się co się ze mną dzieje, że nie było mnie od rana. :) Oczywiście jak to zwykle bywa, wracając z pracy nie zdążyłam na wcześniejszy autobus (zdarzyło się może 3 razy żebym nim jechała) i po wyjściu "u mnie" miałam jeszcze ok 2km do przejścia. W domu czekała na mnie ciepła zupa a po niej... TRENING. Dzisiaj zrobiłam 15 minut Cardio z Mel B + oczywiście rozgrzewka i rozciąganie! Ogólnie dzień oceniam na plus, zobaczymy co przyniesie jutro. Teraz lecę podładować telefon i idę spać, bo zostało mi niecałe 7h snu (tak tak - więcej snu było postanowieniem rok temu i nigdy nie zostało dotrzymane)
See ya soon!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz