środa, 14 marca 2018

LUDZIE TO KUR...

Historia krótka i smutna... 
Byłam na zakupach w Biedronce, wychodzę i patrzę...
Stoi mały, przestraszony i zaniedbany piesek. 
Pomyślałam, że pewnie na kogoś czeka, ale podszedł do mnie, popatrzył smutnymi oczami i zapiszczał. 
Zobaczyłam, że nie ma obroży i wygląda jakby się zgubił.
Zadzwoniłam do siostry zapytać o radę co robić... 
Zrobiłam jak powiedziała, czekałam z psiakiem aż ludzie wyjdą ze sklepu - możliwe, że ktoś jest jego właścicielem. Swoją drogą super odpowiedzialnym - zostawić psa przed sklepem bez obroży czy smyczki. 
Piesek był bardzo ufny i szybko położył się obok mnie i patrzył smutnymi ślepiami w dal. 
Siostra zdecydowała się przyjechać do mnie i zabrać pieska do siebie na noc a rano podjechać z nim do schroniska - możliwe, że się zgubił i ktoś po niego podejdzie. 
W tym czasie ja szukałam informacji o piesku na stronach - często ludzie udostępniają zdjęcia, gdy ich zwierzak się zgubi/ucieknie. 
Niestety pustka... 
Gdy siostra była już bardzo blisko podszedł on... 
Właściwie to prawie się przewrócił idąc - pan żul. 
Specjalnie napisałam żul - bo śmierdział alkoholem i miał pretensje, że dotykam jego psa. 
Zadałam parę pytań, m.in. dlaczego piesek biega samopas i bez obroży. 
Powiedział mi, że był 5 minut w biedronce. Dawno tak kogoś nie wyśmiałam. 
Siedziałam z pieskiem ponad godzinę pod sklepem - ludzie mieli mnie za bezdomną - nawet pytali, czy mogą jakoś pomóc... 
Pan szedł z zupełnie innej strony - właściwie to jak już pisałam, ledwo szedł - taki był nawalony... 
Powiedziałam mu parę słów od siebie - m.in. to, że nie powinien mieć psa, bo nie potrafi się nim zajmować. 
Nie wiem czy się tym przejął, ale wiem jedno. Nie każdy powinien posiadać zwierzaka.